Pod ścianą

Podej­rze­wam, że temat szkol­nych gaze­tek i graf­fi­ti nie jest w sta­nie zerwać niko­go z łóż­ka ani ode­rwać od zna­jo­mych i Net­fli­xa, ale jeśli już ktoś dotarł do tego wpi­su, to może jed­nak chwi­lę zosta­nie? Opo­wieść zacznie się nie­win­nie, ale stop­nio­wo poja­wi się w niej psy­chia­tria i intry­gu­ją­cy wątek z depilatorem.

W zeszły czwar­tek nasze szkol­ne gazet­ki prze­szły dużą ope­ra­cję pla­stycz­ną. Chi­rur­dzy z Tuwi­ma to i owo pocię­li, ode­ssa­li, przy­pię­li i pospi­na­li, zna­czy się: zro­bi­li szko­le mały lifting. Gazet­ki to dro­biazg, ale jaka w sumie była­by szko­ła, gdy­by zabrać z niej deko­ra­cje, a pozo­sta­wić puste ścia­ny? (Puk puk) Dzień dobry, panie psychiatro.

Trze­ba przy­znać, że szkol­ny ludek potra­fi two­rzyć ład­ne, este­tycz­ne rze­czy. Oto gazet­ka przy­go­to­wa­na we czwar­tek przez kla­sę Pani Basi:

Gazetka z Asnyka (1)

Albo ta poni­żej. Nie ma miej­sca na nija­ki, bez­oso­bo­wy beton — two­rzy­ła kla­sa Pani Marzeny:

Gazetka z Asnyka (2)

Gazetka z Asnyka (3)

Jakieś inne pomy­sły na beton? Może two­rze­nie mura­li? W daw­nych cza­sach w naszej szko­le przy uli­cy Jaskro­wej ist­nia­ło coś, co nazy­wa­ło się Ścia­ną Pła­czu. Była to część kory­ta­rza koło biblio­te­ki. Kto chciał, przy­cho­dził i tam bazgrał. Albo malo­wał. Zresz­tą sami zobaczcie:

ŚCIANA PŁACZU czy­li OD PRZEDSZKOLA DO KREJZOLA

(Aby zoba­czyć szcze­gó­ły może­cie klik­nąć zdję­cie pra­wym przy­ci­skiem myszy i wybrać opcję „otwórz w nowej kar­cie” lub podob­ną opcję. Będzie­cie w sta­nie powięk­szyć obraz i poczy­tać sobie komiks ze Ściany.)

Ściana Płaczu (1)

Ściana Płaczu (2)

A sko­ro już zapo­wia­da­łem wątek psy­chia­trycz­ny — oto Ścia­na Pła­czu w innej deko­ra­cji.. 😉 Jaki psy­cho­te­ra­peu­ta taniej od takiej ścia­ny wyspo­wia­da i uspo­koi zner­wi­co­wa­ne­go czło­wie­ka? Cóż, zbyt­nie tłu­mie­nie emo­cji i wiecz­na powa­ga są ponoć zde­cy­do­wa­nie nie­zdro­we, lepiej ryć w tyn­ku. Nawet jak będzie wizu­al­ny bigos.

Ściana Płaczu (3)

Bada­jąc zdję­cia Ścia­ny w powięk­sze­niu odkry­łem kil­ka napi­sów hie­ro­gli­ficz­nych, któ­re wska­zu­ją, że miej­sce to ewi­dent­nie peł­ni­ło funk­cje: freu­dow­skiej wer­sal­ki, edu­ka­cyj­ną, bil­l­bo­ar­du oraz kon­fe­sjo­na­łu z nagłośnieniem.

Edu­ka­cyj­na funk­cja Ścia­ny Pła­czu, nie­wąt­pli­wie twór­czość szkol­nej ely­ty — „Lypy­dy są szkodlywe”:

Lypydy są szkodlywe

Ścia­na Pła­czu jako miej­sce na dar­mo­wą rekla­mę — „Kozy górą”. Do naszych cza­sów nie zacho­wał się nie­ste­ty kla­syk gatun­ku, pochwa­ła Pana Arka — „jest w dechę”. Może Pan Arek zeskro­bał sobie tam­ten tynk na pamiątkę?

Kozy górą

Ścia­na Pła­czu jako miej­sce cichych wyznań albo gło­śnych komu­ni­ka­tów — ktoś naskro­bał „ma depi­la­tor”. Nie napi­sał nie­ste­ty, kto ma ten depi­la­tor albo nazwi­sko przy­kry­ła zie­lo­na far­ba — to wie chy­ba tyl­ko sam Rut­kow­ski albo jasno­widz Jac­kow­ski — ale wyglą­da na to, że sprzęt wzbu­dzał sen­sa­cję. Czy może ktoś depi­lo­wał się w szkole?? 😳

Ma depilator

Na zakoń­cze­nie wra­cam do gaze­tek. Jak wia­do­mo, więk­szość infor­ma­cji reje­stro­wa­nych przez nasze zmy­sły grzęź­nie gdzieś w mro­kach pod­świa­do­mo­ści. Gazet­ki są jed­ną z tych rze­czy, któ­re zwy­kle  grzę­zną. Może pora, żeby poświę­cić im chwi­lę uwa­gi? Jeśli zaś z gazet­ki wie­je nudą, to może war­to prze­ro­bić ją kre­atyw­nie i podzie­lić się tym z inny­mi? Albo, zamiast gablo­ty, za pozwo­le­niem zro­bić na ścia­nie jakiś praw­dzi­wy, sty­lo­wy mural?

Do zoba­cze­nia 👍

Loading

Face­bo­ok Comments